O myśleniu słonia mówię często, podsumowując
spotkania/warsztaty metodyczne z nauczycielami. Przeczytałam o tym
kiedyś w jednej z książek Kena Blancharda (nie pamiętam, czy ktoś nie
był jej współautorem) o Jednominutowym Menadżerze. Małe słoniątko
złapane i przeniesione z życia na wolności do niewoli, np. do pracy w
cyrku początkowo nie nadaje się „do współpracy”. Przywiązuje się je więc
do wielkiego betonowego słupa grubym, stalowym łańcuchem i czeka… Ono
szarpie się, wyrywa, początkowo nie poddaje się niewoli. Z czasem jego
wiara w uwolnienie słabnie. Na końcu – w ogóle nie istnieje
Z dorosłym, kilkutonowym słoniem nie ma już problemu. Ten bowiem
przywiązany zwykłym sznurkiem do kija wbitego w ziemię, pozbawiony wiary
w swoje siły i w zdolność do uwolnienia, nawet nie podejmuje próby,
choć przecież uczyniłby to bez najmniejszego wysiłku.
Smutna, ale prawdziwa opowieść, którą przenieść można na każdą dziedzinę naszego życia. Także na edukację: to, jak uczniowie postrzegają zadania, które przed nimi stawiamy oraz to, czy i w jakim stopniu jako nauczyciele wierzymy we własne możliwości i możliwości naszych uczniów. A przecież trzyma nas tylko sznurek przywiązany do kijka wbitego w ziemię! Przecież bez trudu bylibyśmy w stanie pokonać swoje przekonania, a wtedy… niemożliwe stałoby się możliwe
A co ma do tego pani Eustaszyna??? Pani Eustaszyna to kobieta po siedemdziesiątce, bohaterka książki Marii Ulatowskiej. Autorka wykreowała w swojej powieści niezwykłą osobowość: silną, niezwyciężoną. Dla pani Eustaszyny nie ma rzeczy niemożliwych, sytuacji nie do rozwiązania, barier, problemów… Niczego, co zburzyłoby ustanowiony przez nią porządek świata! Może my – nauczyciele jeszcze przed 67 rokiem życia zdołamy postrzegać świat jak ona? No, może nie pod każdym względem warto z niej brać przykład Ale o tym możecie się przekonać jedynie po przeczytaniu książki Marii Ulatowskiej „Przypadki pani Eustaszyny”. Przezabawny, lekki język, mnóstwo życiowych perypetii, z których Eustaszyna zawsze wychodzi obronną ręką. Świetna lektura na wiosenny relaks dla wszystkich zmęczonych pracą i codziennymi sprawami. Polecam szczególnie tym, którzy chcą i potrzebują choć na chwilę założyć różowe okulary lub spojrzeć na otaczający świat trochę przez pryzmat krzywego zwierciadła ze sporą dawką humoru i nutą refleksji.
Smutna, ale prawdziwa opowieść, którą przenieść można na każdą dziedzinę naszego życia. Także na edukację: to, jak uczniowie postrzegają zadania, które przed nimi stawiamy oraz to, czy i w jakim stopniu jako nauczyciele wierzymy we własne możliwości i możliwości naszych uczniów. A przecież trzyma nas tylko sznurek przywiązany do kijka wbitego w ziemię! Przecież bez trudu bylibyśmy w stanie pokonać swoje przekonania, a wtedy… niemożliwe stałoby się możliwe
A co ma do tego pani Eustaszyna??? Pani Eustaszyna to kobieta po siedemdziesiątce, bohaterka książki Marii Ulatowskiej. Autorka wykreowała w swojej powieści niezwykłą osobowość: silną, niezwyciężoną. Dla pani Eustaszyny nie ma rzeczy niemożliwych, sytuacji nie do rozwiązania, barier, problemów… Niczego, co zburzyłoby ustanowiony przez nią porządek świata! Może my – nauczyciele jeszcze przed 67 rokiem życia zdołamy postrzegać świat jak ona? No, może nie pod każdym względem warto z niej brać przykład Ale o tym możecie się przekonać jedynie po przeczytaniu książki Marii Ulatowskiej „Przypadki pani Eustaszyny”. Przezabawny, lekki język, mnóstwo życiowych perypetii, z których Eustaszyna zawsze wychodzi obronną ręką. Świetna lektura na wiosenny relaks dla wszystkich zmęczonych pracą i codziennymi sprawami. Polecam szczególnie tym, którzy chcą i potrzebują choć na chwilę założyć różowe okulary lub spojrzeć na otaczający świat trochę przez pryzmat krzywego zwierciadła ze sporą dawką humoru i nutą refleksji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz